czwartek, 6 lutego 2014

Wyzwanie trzydziestodniowe (8)

Most overrated book

A tytuł jej Legion.
Zaś na poważnie: pretendentek do miana książki wybitnie przereklamowanej jest mnóstwo. Sam nie wiem, jaką miarę tu przyłożyć: własne rozczarowanie, obiektywny dowód, jak niewiele ostało się z niedawnego zachwytu mas, a może zaszaleć jakąś kontrowersyjną opinią?
Kontrowersyjnie byłoby wytypować Mistrza i Małgorzatę. To dobra powieść, ale czy aby nie za bardzo w Polsce ubóstwiana? Przecież Rosja od czasu Puszkina miała bardzo mocną literaturę, ani na moment nie obniżając poziomu. Tymczasem nad Wisłą panuje przekonanie, że po Tołstoju nie było już nic, tylko Bułhakow. Wtedy tak, Mistrz i Małgorzata jest przereklamowaną książką. Z drugiej strony w Czasie fantastyki ukazał się kiedyś artykuł Tadeusza Olszańskiego, w którym wytłumaczył część z wielu podtekstów i znaczeń ukrytych w powieści, które przemawiałyby na jej korzyść. Zatem 1:1.
Może więc dowolna rzecz Harukiego Murakamiego? Od Kafki nad morzem się odbiłem, mrucząc za Dehnelem, że to taki lepszy Coelho i nic więcej. Nawet jeśli jestem nieuczciwy i przesadzam w krytyce, posuwając się do brzydkiego hejtu, to zadziwia mnie coroczne typowanie Japończyka do Nobla. A typują go zarówno londyńscy bukmacherzy, jak i kolega, który co roku mantruje na fejsie "Murakamimurakamimurakami a nuż". Kudy mu do Kawabaty czy Oe? Aż tak źle jest ze światową literaturą? Chyba nie, skoro noblowska komisja nagrodziła Llosę, Lessing, czy Munro.
Za to jeśli chodzi o literaturę popularną na pewno przereklamowana jest trylogia Millenium Stiega Larssona. Koszmarne książki, pierwszy tom przebrnąłem tylko dlatego, że słuchałem go w interpretacji Krzysztofa Gosztyły (Gosztyła wielkim lektorem jest). Zdumiewające jest międzynarodowe powodzenie powieści, które odebrałem nudne, przegadane, mało oryginalne i tendencyjne (rozumiem, że autor był baaaardzo lewicowy, przecież nic w tym złego, ale bohaterowie byli ustawieni z klucza klasowego, jak w jakimś czytadle z lat 50). Larsson nie był ani najlepszym Skandynawem piszącym kryminały, ani nawet pierwszym. Lepiej poczytać Jo Nesbo.
Co natomiast z krajem? Waldemar Łysiak napisał całą książkę o tym, że polska literatura, poza nim i Andrzejem Żuławskim, to jedna wielka hucpa i dęty numer, ale nie bądźmy aż tak skrajni w opiniach. Niemniej znalazło by się sporo kandydatek na książkę przereklamowaną. Ba, można lecieć nazwiskami: Hłasko (bardziej fenomen literacki niż pisarz z prawdziwego znaczenia, potworny napinacz), Andrzejewski (balansujący na granicy plagiatu, zniszczyła go wódka i sen o Noblu, o Popiele i diamencie lepiej litościwie zapomnieć), Szczypiorski (przeciętny pisarz i mały donosiciel pozujący na wielkiego moralistę; ktoś go jeszcze czyta?). Żeby nie było, że tylko rozdrapuję rany po PRL: obecnie modne jest zarzucać Jackowi Dehnelowi literacką łatwiznę, przymilanie się do czytelników oraz emploi miłego, grzecznego chłopca, które tak cenią starsze panie z literackich salonów.
Propozycji wiele, aż się przestraszyłem. Sami wybierzcie.

4 komentarze:

  1. Jak rzadko, dziś się z Tobą zgadzam ;-) Co prawda Mistrz i Małgorzata to rzeczywiście dzieło mistrzowskie, zresztą, jak uniesiony jej lekturą sięgnąłem po inne Bułhakowy, to mogę dodać, że to musiało być jakieś olśnienie, albo cuś podobniejszego. Ale miałem wtedy 16 lat, więc gdybym dziś po to sięgnął, kto wie, może byłoby gorzej niż ze "Słuchaczami" Gunna?

    OdpowiedzUsuń
  2. A, słyszałem coś niecoś, że ekipę w Warszawie Gunn rozczarował :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Była na ten temat dyskusja na DOF nawet, gdzie Bio bardzo Gunna bronił.
    Ja głosowałbym na "Szwedzi, którzy kochają Apple'a", bo fenomen powodzenia tej powieści to poszlaka, że prawicowi oszołomi mogą mieć trochę racji, gdy buczą o lewackich spiskach. Inaczej niż lewackim spiskiem jakiejś tajnej loży sterującej popkulturą nie potrafię wytłumaczyć skali powodzenia tego arcybubla.

    OdpowiedzUsuń
  4. Muszę zaprotestować przeciwko Twojej opinii o Hłasce. Przeczytałem niedawno jego opowiadania oraz "Następnego do raju". Błyskotliwych fabuł z pewnością nie tworzył, ale malował znakomite portrety psychologiczne, czy to introspekcyjnie (fenomenalna "Pętla"), czy to surowymi dialogami ("Następny do raju"). A to wszystko w młodym przecież wieku.

    OdpowiedzUsuń