piątek, 21 lutego 2014

Wyzwanie trzydziestodniowe (23)

A book you wanted do read for a long time but still haven't

...czyli lista wstydu.
Ale nie powiem, że nie pracują nad tym, by ją z wolna redukować. Dziś na przykład pożyczyłem z biblioteki Marzenia Andrzeja Brychta oraz Dzień oszusta Ireneusza Iredyńskiego. Przełom lat 50 i 60 to w ogóle dobry czas dla polskich opowiadań - a przynajmniej ich pewnego określonego rodzaju, krótkich, behawioralnych, dziejących się gdzieś na styku szarej rzeczywistości z regularnym marginesem. Warto do tych tekstów wrócić, żeby nie popadły w zapomnienie.
Książek, wobec których czuję obowiązek, że muszę je przeczytać jest sporo. Kilka stoi u mnie na półce: Finnegans Wake (po angielsku, bo było 9 razy taniej od tłumaczenia), Nadberezyńcy Czarnyszewicza, Viriconium (wiecie, albo ja Harrisona, albo on mnie; to jest walka).
Do tego dochodzą książki czekająca na mnie cierpliwie w biblitece: Tristram Shandy, Pani Bovary, Życie towarzyskie i uczuciowe, Serce to samotny myśliwy, Mądrość krwi. Trylogia pogranicza. Błogosławieństwo ziemi i Na zarośniętych ścieżkach. Śmierć na kredyt, Z zimną krwią (podobno za nieprzeczytanie grozi wykluczenie ze społeczności ludzi kulturalnych). Summa technologiae oraz Fantastyka i futurologia (którą podczytuję, ale żeby od deski do deski to nigdy).
Chyba czas zabrać się do roboty. Zaparzyć herbaty, poprawić poduszkę, zapalić lampkę. I czytać.

1 komentarz:

  1. Na Twoim miejscu zacząłbym od Nadberezyńców. Fenomenalna książka. Flauberta oprócz Pani Bovary warto przeczytać Bouvarda i Pecucheta, to jest bardzo dziwna książka. A Tristrama Shandy należy czytać równolegle z Kubusiem Fatalistą Diderota, choćby po to by zobaczyć ile Francuz zerżnął od Anglika.

    OdpowiedzUsuń