poniedziałek, 10 lutego 2014

Wyzwanie trzydziestodniowe (12)

A book you love but hate at the same time

Kochać i nienawidzić jednocześnie to trudne do wyjaśnienia zjawisko. Kojarzy się z ludźmi niestałymi, niestabilnymi, czy wręcz - przepraszam za okrutne słowo - niezrównoważonymi. Uważam się za osobę w granicach normy, więc jeślibym jakąś książkę kochał i nienawidził, to musiałaby być jej wina, nie moja. Z drugiej strony książka nie jest taka czy inna sama przez się. Ktoś ją taką napisał. Więc szukamy najpierw pisarza z rozdwojoną jaźnią.
Tutaj zapadki w mózgu zaskoczyły, aż kot usłyszał szczęk i się przestraszył. Mam! M. John Harrison i jego Trylogia Traktu Kafahuchiego.
Już kiedyś pisałem o tych trzech powieściach (Światło, Nova Swing, Pusta przestrzeń) w tonacji żartobliwej. Obiecywałem wtedy tekst poważniejszy, ale jak zwykle poległem na braku koncepcji. Bez jednej uniwersalnej myśli cały tok rozsypywał się w federację suwerennych akapitów. Dziś skorzystam z klucza oferowanego przez Wyzwanie. Otóż M. Johnów Harrisonów jest dwóch. W duecie piszą swe powieści i dlatego w każdej da się wyróżnić składową do kochania oraz składową do nienawidzenia. Jaka szkoda, że nie można ich rozdzielić!
Pierwszy Harrison - jego właśnie lubię - to trzeźwo myślący człowiek, dbający o czystość wywodu pisarz, którego wypowiedzi artystyczne warte są naszej uwagi. Niestety, jest jeszcze drugi Harrison, zjarany do imentu hipis. Analiza chemiczna mogłaby zasugerować, ze od czterdziestu lat nie jest człowiekiem, ale krzakiem konopnym, ale nie wierzcie w to. Krzak się krzewi i nic więcej, a Harrison Drugi sabotuje pisarstwo Harrisona Pierwszego. Mąci i zamula. Wziął piguły i myśli, że przekroczył drzwi percepcji, ale drzwi były obrotowe, więc się kręci w kółko i krzyczy "ale faza, men, ale odlooooot!"
Co gorsza jestem chyba jedynym w Polsce stronnikiem pierwszego. W kompilacji internetowych cytatów, którą wrzuciłem na bloga w zeszłym roku, nie uświadczysz zachwytów nad tym, że Trylogia Traktu jest opowieścią o SF, jej kryzysie, i nie do końca udaną próbą przełamanie jej kryzysu. A za to się powinno ją kochać. Nie wiem, co ludzie zobaczyli we fragmentach Drugiego. Może liczą że odpali im działkę.

2 komentarze:

  1. No teraz to już musisz napisać tę notkę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Poległeś na braku koncepcji, a co z koncepcją "Trylogia Traktu jest opowieścią o SF, jej kryzysie, i nie do końca udaną próbą przełamanie jej kryzysu"? Jak dla mnie to jest niezła koncepcja.

    OdpowiedzUsuń