sobota, 22 lutego 2014

Wyzwanie trzydziestodniowe (24)

A book that you wish more people would've read

Jedna książka, której żałuję, że nie przeczytało jej więcej ludzi. Czyli polecanka. Oczywiście najlepiej niebanalna (acz Słownik języka polskiego i tym podobne złośliwości odpadają, bo już takie propozycje padały w cudzych wyzwaniach – poza tym polecając SJP na sto procent popełniłbym jakiś karygodny błąd i tylko bym się skompromitował; taka karma, jak mawiają postępowi katolicy).
Aż wymyśliłem.
Miewam czasem wrażenie, że czytam książki za poważne. Wiecie, same Wielkie Powieści i Wstrząsające Opowiadania. Widzę to, patrząc na półki. Takie Gwiazdy moim przeznaczeniem i Non-stop na ścianie z fantastyką. Lewa wolna, Żar i Krwawy południk na tej drugiej, z nie-fantastyką. Wynika z tego, że gdybym zapragnął przeczytać coś lekkiego, na przykład w pociągu, nie mam czego. Poza jednym autorem. Z obu stron osaczają go książki poważniejsze. Z lewej: Komu bije dzwon, Drzazga. Z prawej: Opowiadania odeskie i Wiersza Audena. Ale jednak daje radę. Stanisław Dygat.
Pożegnania zaczynają się tak. Chłopak z dobrej rodziny, właśnie wybierający się na studia, któregoś wieczoru nie wytrzymuje atmosfery na rodzinnym przyjęciu. Obraża wszystkich i wychodzi w nocą Warszawę. Trafia do knajpy. Wypija kielicha. Poznaje pracująca tam fordanserkę. Rozmawiają. Ona kończy zmianę. Wychodzą. Jadą do Podkowy Leśnej. Spędzają tam dzień i noc. Rano do wynajętej przez nich willi przyjeżdża ojciec Pawła. Przerażony, że synkowi myśli się mezalians, bierze go za kołnierz i wysyła do Paryża. A potem wybucha wojna.
Pożegnania to Dygat w stanie czystym. W jego dialogach bardziej niż słowa liczy się niewypowiedziane, bohaterowie wkładają maski, nad wszystkim unosi się serdeczno-zgryźliwy (dziwna kombinacja, ale nie znajduję lepszego słowa) uśmieszek autora. Ludzie się kochają, nie mówić sobie tego wprost, gdzieś w tle albo z boku łomocze Historia. Bardzo to wszystko filmowe, dlatego Dygata lubili reżyserzy (Pożegnania zekranizował Has).
Więc jeśli kto chce książki nie za długiej, niegłupiej, ale i nie przygniatającej swoim ciężarem – to polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz