poniedziałek, 4 kwietnia 2011

Rugi śląskie

Zbierałem się i zbierałem, żeby napisać o śląsku, aż w końcu przyszła polityka i kazała.
Bo nie jest łatwo być Ślązakiem. W ostatnie święta całe dwa dni myślałem, że jestem hanysem i to było straszne. Na szczęście alarm okazał się fałszywy; rzekomi Ślązacy po kądzieli byli rodowitymi krakusami. Horror skończył się więc widokiem wschodzącego słońca.
I byłbym zapomniał o całej sprawie, gdyby nie spis powszechny. Taki spis jest szansą na wejście do mainstreamu rozmaitej drobnicy: rycerzy Jedi, Sarmatów, Jaćwingów. Ślązaków również.
Niech jednak p.t. czytelnicy z Katowic nie myślą, że jestem jakimś szowinistą. Po prostu po raz pierwszy w życiu widzę narodziny narodu.
Dotychczas miałem Ślązaków za coś w rodzaju Hucułów albo Poleszczuków: tutejszych, którzy nie załapali się na XIX-wieczne nacjonalizmy. Takich ludów jest w Europie więcej: Arboresze, Istrorumuni, Kucowołosi, Ladynowie, Pomacy, Szeklerzy, Czangowie, Sasi siedmiogrodzcy... Myślę, że pośród tych ludków, często tak nielicznych, że można je nakryć czapką, Ślązacy musieli się poczuć potęgą. Postanowili więc zapisać się do elitarnego klubu narodowości.
I tu, moi nie-rodacy, my Polacy prosimy o delikatność. Doświadczenia ukraińskie dowodzą, że późne porody mogą mieć powikłania w postaci eksplozji nacjonalizmów. I my to u Was zauważamy.
Bo okej, są Ślązacy narodem, nie wolno tego zabraniać. Dostają Ślązacy autonomię, albo i nawet – na blogu można zaszaleć – własne państwo. To nie jest takie głupie, przez ciągłe branie po tyłku zapomnieliśmy w Polsce, że Europa stoi małymi państwami. Oprócz kilku dużych, do których i my się zaliczamy, jest Estonia, Islandia, Dania, Norwegia Luksemburg, a nawet Malta. W takiej sytuacji Śląsk ma spore szanse się utrzymać, a Polsce te dwa-trzy miliony luda mniej nie zaszkodzi.
Więc: political fiction. 2013, jadę na zagraniczną wycieczką do Republiki Śląskiej. Państwo jak trza; sejm w Katowicach, stadion narodowy w Chorzowie ma żółto-niebieskie krzesełka. Takie same barwy żółto-niebieskie (znowu Ukraina!) łopoczą na czwartego grudnia. Ma Śląsk swój język, który co prawda brzmi znajomo, jakby Niemiec mówił po lwowsku, ale wątpliwości rozwiewa specjalnie do tego przygotowana śląska ortografia.
Jadę zatem, Schengen, czyli bez kontroli, ale słupki graniczne są.
Ale hola hola! Nie za wcześnie.
Bo skądkolwiek nie jechać do Śląska, ta granica jest za wcześnie. Bo co niby robią poza Galicją żywiec i Jaworzno? Czemu Częstochowa już nie w Kongresówce?
A to numer! – ożywia się we mnie, polskim turyście, patriotyzm. To właśnie jest świeży nacjonalizm. Ledwie wyszli ze wspólnoty plemiennej, a już biorą się za imperializm. Pomyśleć, że kiedy mówi się o zaborach, Ślązacy protestują, że oni w żadnym nie byli. A tym czasem ukradli rdzennie polskie ziemie. Nawet Zagłębie, którego niby nie cierpią.
Już widzę nowe rugi, Rugi Śląskie. Dzieci z Sosnowca, zmuszone do nauki pacierza po śląsku. Pękające w szwach wydziały archeologii i historii UŚ wypuszczają "naukowców" szukających w ziemi dowodów na słuszną przynależność etniczną Zawiercia.
Co robić? Na wojnę chyba nikt się nie zgodzi. Można jak Francuzi po 1871 Alzację-Lotaryngię, zakreślać Ziemie Zabrane żałobną wstęgą. Fajnie mają w tej sytuacji nacjonaliści. Na 11 listopada mogą wykrzykiwać "Hanysi za Przemszę!" Ta mała rzeczka, dziesięć kilometrów długa, trzy metry szeroka urasta w moim political-fiction do rangi geopolitycznego symbolu, linii Curzona a rebours.
Ale jest nadzieja. Piąta kolumna. Bo ilu może być Ślązaków? Pół miliona? W takim razie przyjezdnych jest dwa razy więcej. Są więc Ślązacy mniejszością u siebie. Jak Afrykanerzy albo Serbowie z Pristiny. Więc trzeba tylko czekać, aż im ze strachu przed Polakami odbije palma i zrobią coś złego. Jakieś prześladowanie albo apartheid. Wtedy my odpowiemy wariantem kosowskim. Narodowcy urządzą odbijanie linii Przemszy, co będzie polegało na wybiciu szyb w budynkach użyteczności publicznej po śląskiej granicy. My to nazwiemy IV Powstaniem Śląskim. Wezwiemy NATO na pomoc, NATO pomoże bombardując Nikiszowiec. Śląski oprawca skruszeje i zgodzi się na wymuszone referendów. Polska referendum wygra, a z okazji Dnia Pojednania urządzi się retrospektywę Kazimierza Kutza.
I ile pieniędzy się przy okazji zarobi na turystach. Będą z całej Europy przyjechać, zobaczyć prawdziwe szalejące nacjonalizmy.

14 komentarzy:

  1. Ok Ziuta, ale what's your point?

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego śląskość ma być narodowością, a nie etnicznością?

    OdpowiedzUsuń
  3. @Tsiar: "oddajcie Żywiec, okupanci, potem przejdziemy do dalszych negocjacji" :)
    @Czereśnia: nie wiem czemu. Po mojemu śląskość jest etnicznością. Jak Huculi albo Łemkowie.

    Chyba przez nierozwagę popełniłem najbardziej kontrowersyjny wpis drugoobiegowej blogosfery od hoho.

    OdpowiedzUsuń
  4. @ "oddajcie Żywiec, okupanci, potem przejdziemy do dalszych negocjacji"

    A bierz sobie Żywiec, to i tak nie moje. Ja się zresztą Ślązakiem czuję dopiero w dalszej kolejności, nie mówię po śląsku, niewiele wiem o śląskiej kulturze (i czy takowa w ogóle istnieje) etc. Ale ja z Opolszczyzny jestem, tutaj wygląda to inaczej.
    (swoją drogą, ten spis dał u mnie w rodzinie całkiem zabawne wyniki: na pięć osób - licząc z babcią - wyszły cztery różne konfiguracje narodowości, łączące w różny sposób polskość, niemieckość i śląskość)

    Co nie zmienia faktu, że nie bardzo widzę, co chciałeś swoją notką przekazać ;) Że granice województwa śląskiego niewiele mają ze Śląskiem wspólnego? To raczej nie jest wina Ślązaków :)

    OdpowiedzUsuń
  5. A propos śląskości jako narodowości -- czytałeś "Jak nie zostałem Polakiem" Twardocha? Drugi wpis na tej stronie: http://dziennik.twardoch.pl/2004-2005/ Zawsze mi się podobał ten tekst mimo że ze Śląskiem (górnym) nie mam nic wspólnego.

    cf

    OdpowiedzUsuń
  6. znam, znam. Twardocha czytam co tylko się da.

    @Tsiar: plotka mówi, że powiat żywiecki Katowice dostały w ramach rekompensaty za utratę Opola. I to byłby jeszcze większy kryminał. takie kupczenie cudzym :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ziuta, z powiatem żywieckim to g...no prawda, że to było w ramach "rekompensaty". Przy nowym podziale na duże województwa Żywieckie powiedziało - będziemy tam, gdzie będzie Bielsko-Biała. Dlaczego? Bo Żywiec ma lepsze połączenia kolejowe do Bielska niż do Krakowa. Ot i cała filozofia. (Poza tym to nie Katowice utraciły Opole, tylko Opole utraciło Katowice w 1922. Problem zrodził się po II wojnie światowej, kiedy Polsce dostała się druga część Górnego Śląska - dziś zwana Opolszczyzną, oraz Dolny Śląsk. Na początku było woj. śląskie obejmujący cały Górny Śląsk, ze stolicą w Katowicach (a Częstochowa wówczas leżała w woj. kieleckim). Opole zupełnie straciło znaczenie. Ponieważ władze uznały, że trudno będzie scalić Górny Śląsk ze względu na różnice pomiędzy rolniczą częścią zachodnią i przemysłową wschodnią - a wiadomo socjaliści woleli przemysł, w 1950 w nowym podziale administracyjnym powstały woj. opolskie i woj. katowickie)

    A tak poza tym, to dawno nie czytałam u Ciebie równie bełkotliwego wpisu. Zupełnie go nie rozumiem, bo absolutnie większość Ślązaków nie chce oderwania od Polski. I wmawianie nam, że jest inaczej - to podłość.

    Poczułabym się nawet urażona, gdyby nie to, że mnie to już ganz egal, tudzież wsjo rawno. Mogą mi mówić, że jestem Niemką - skoro moi dziadkowie po kądzieli urodzili się w trakcie I wojny światowej, gdy nomen omen nie było Polski (w okolicy ówczesnej Królewskiej Huty, czyli w Prusach), za to przez ciotkę co wyszła za brata mojego ojca jestem skoligacona z Zaolziakami, a mój ojciec jest z Lubelszczyzny. Nazwisko zaś moje jest ruskiego brzmienia, ba! nawet we wschodniosłowiańskich językach słowo które jest moim nazwiskiem coś oznacza.

    Jestem Ślązaczką, aż, tylko i tak po prostu.
    No to, pyrsk ludkowie! - jak mawiał śp. Ligoń, redaktor Polskiego Radia Katowice (do tego bojownik o przyłączenie Śląska do Polski).

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepraszam, Ellaine, jeżeli Cię uraziłem. Nie chciałem. Teoria o "machniom" Żywiec za Opole ma pewne podstawy, bo my w zamian dostaliśmy Gorlice. Co jest mało opłacalne, bo w Gorlicach ropy dawno nie ma, a w Żywcu jest ropa.
    Ale cały czas – przepraszam. Ja wiem, że Ś. się od macierzy nie chce odrywać i nikt w takie zamiary nie wierzy poza kilkoma kabaretowymi organizacjami. Ale z drugiej strony, nie miałbym nic przeciwko w tworzeniu jakiejś szerszej odrębności na Śląsku. Kto wie, może nawet lepiej byście sobie poradzili niż Polska centralna?
    Pozdrawiam i jeszcze raz proszę, żebyś się nie obrażała. Dopadło mnie ukąszenie rymkiewiczowskie :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie, nie uraziłeś, Ziuto. Jak napisałam wcześniej, nie uraziłeś tylko dlatego, że mnie już ta cała afera nie wzrusza. :)

    I naprawdę, nic się nie stało. Politycy niech se gadają kim to ja jestem wg nich, a ja i tak wiem swoje, w końcu któż może lepiej ode mnie wiedzieć za kogo się uważam? :)

    Pozdrawiam serdecznie.

    ps. a te political-fiction byłoby ciekawe nawet, gdyby nie to larmo* z okazji jednego, głupiego zdania.

    *hałas, awantura.

    OdpowiedzUsuń
  11. " (Poza tym to nie Katowice utraciły Opole, tylko Opole utraciło Katowice w 1922. "

    Nie chciałem tego wcześniej pisać, żeby nie wychodzić na opolskiego imperialistę, ale to prawda.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kompleks byłej stolicy? Oj, w Kraku też to mamy.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tak, ale u nas jest świeższy ;)

    OdpowiedzUsuń