Czyli rzecz o muzie zza Uralu.
Mądrość ludowa mówi, że w Związku Radzieckim punk rock trwał 20 minut, podczas koncertu Grażdanskiej Oborony. Potem był tylko post punk. Nie będę się wdawał w głębsze analizy, bo zarówno historia GrOb, jak i jej lidera, świętej pamięci Jegora Letowa, są zmitologizowane do granicy możliwości. Koncerty po domach, aresztowania (matka doniosła, że syn gra antypaństwowe piosenki), szpital psychiatryczny, dwa samobójstwa. A to tylko pierwsze pięć lat. Może doczekamy się kiedyś dobrej, niezakłamanej monografii.
Z najmroczniejszego, nacjonal-bolszewiczkiego okresu działalności GrOb pochodzi poniższy kawałek:
Niebiosom dzięki, że ten wiekopomny utwór opiewający Dzieciątko Lenin jest coverem.
Na szczęście, nie tylko Letow coverował. Czasem coverowali jego:
Co tam covery! Jest i (kontrowersyjne) AMV:
Oczywiście Grażdanskaja Oborona nie wyczerpuje tematu syberyjskiego rocka, co postaram się udowodnić w najbliższym czasie.
Janka!
OdpowiedzUsuń