niedziela, 17 kwietnia 2011

Ruskie

Post dedykowany Piotrkowi Rogoży, bo mi podsunął temat.
Czyli rzecz o muzie zza Uralu.


Mądrość ludowa mówi, że w Związku Radzieckim punk rock trwał 20 minut, podczas koncertu Grażdanskiej Oborony. Potem był tylko post punk. Nie będę się wdawał w głębsze analizy, bo zarówno historia GrOb, jak i jej lidera, świętej pamięci Jegora Letowa, są zmitologizowane do granicy możliwości. Koncerty po domach, aresztowania (matka doniosła, że syn gra antypaństwowe piosenki), szpital psychiatryczny, dwa samobójstwa. A to tylko pierwsze pięć lat. Może doczekamy się kiedyś dobrej, niezakłamanej monografii.
Z najmroczniejszego, nacjonal-bolszewiczkiego okresu działalności GrOb pochodzi poniższy kawałek:


Niebiosom dzięki, że ten wiekopomny utwór opiewający Dzieciątko Lenin jest coverem.



Na szczęście, nie tylko Letow coverował. Czasem coverowali jego:



Co tam covery! Jest i (kontrowersyjne) AMV:



Oczywiście Grażdanskaja Oborona nie wyczerpuje tematu syberyjskiego rocka, co postaram się udowodnić w najbliższym czasie.

1 komentarz: