wtorek, 24 kwietnia 2012

Darmocha

Jakiś czas temu, pamiętam, zawisła w Sieci polska wersja Wyspy Petera Wattsa. Wawrzyniec Podrzucki wprawdzie znalazł w tłumaczeniu błędy, ale takie same można znaleźć w "komercyjnym" tłumaczeniu Nowej Fantastyki, więc nie należy nad nimi załamywać rąk. Zdarza się. Grunt, że opowiadanie, które w anglojęzycznym internecie wisi na licencji Creative Commons, trafia do nas w takiej samej formie.
Tymczasem tłumacz Wyspy, Ireneusz Dybczyński, działa dalej. Na stronie sf.giang.pl/ wisi już kilka tłumaczeń, w tym dwa opowiadania Cory'ego Doctorowa, jedno Isaaca Asimowa, jedno C. L. Moore (żony Henry'ego Kuttnera i współautorki większości jego dzieł – zresztą oni wszystko pisali razem) oraz perełka – Trójplanetarni E.E. "Doca" Smitha. Smith, w USA nazywany ojcem nowoczesnej space opery, w Europie nigdy nie był popularny. A dlaczego, to tłumaczy Dybczyński we wstępie.
Trójplanetarnych nikt prawdopodobnie by nie wydał w Polsce. Cieszmy się zatem z licencji CC i że ktoś przy jej pomocy chce nam przybliżyć interesującą literaturę. I miejmy nadzieję, że pojawią się naśladowcy.
A skoro już piszę o archaicznych space operach, dorzucę jej filmowego przedstawiciela – fragment Himmelskibet, duńskiej (!) produkcji z 1918 (!!).

4 komentarze:

  1. Poltergeist też publikuje tłumaczenia niezłych opowiadań, wcześniej u nas nieznanych. Jest Watts, Stross, Hal Duncan, nagradzane Kij Johnson i Aliette de Bodard, Nnedi Okorafor. Fajnie, że ludziom się chce.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, Poltergeist oraz od niedawna Katedra publikują teksty uznanych pisarzy. Polter jest na tyle obrotny, że załatwia teksty nominowane do Hugo - chociaż "Kucyki" Kij Johnson to raczej nie wolna literatura, ale dowód, że nie mamy sie czego wstydzić, na zachodzie też mają wpadki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A skryptorium jak nie było, tak nie ma...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byłem ja, zając Poziomka. Czyli nosiwoda.

      Usuń