i o PancernychJest to cykl krótkich, nieźle zrobionych filmów, gdzie bohaterski i przystojny (bardzo mu dobrze w eleganckim niemieckim mundurze) kapitan Kloss dokonywa cudów bohaterstwa, kiwając Niemców, jak chce. Bzdurstw historycznych jest tam całe masy, nieprawdopodobieństw otchłanie, taki polski James Bond, ale rzecz chwyta ogromnie, cała Polska to ogląda, dzieci się w to bawią. Toeplitz wyśmiewał się z całej rzeczy dosyć subtelnie i inteligentnie, pokazując że naród odmłodniały i nie pamiętający okupacji bierze rzecz na serio. Na przykład w jednym masowym magazynie ukazała się fotografia Klossa w mundurze oficera Abwehry z napisem: „Takim pokochały go miliony telewidzów". I oto Toeplitzowi odpowiada pułkownik Załuski, nieszczęsny męczennik, patriota-kłamca. Pisze on ni mniej, ni więcej, tylko że naród, karmiony od lat literaturą martyrologiczną i pesymistyczną, ,,literaturą klęski", potrzebuje rekompensaty w postaci bohatera, któremu się udaje, który bije Niemców i ma sukcesy. A że bujda historyczna? To nieważne wobec osiągnięć pedagogicznych. Więc znowu pisanie „ku pokrzepieniu serc" — tyle że zamiast Skrzetuskiego jest James Bond i to „komunistyczny". Ha - jakie czasy, takie pokrzepianie.
Oglądałem telewizyjne widowisko seryjne „Czterej pancerni i pies". Jest to propagandowa bujda pełna żołnierskiej „krzepy" i polsko-radzieckiego „braterstwa" z czasów ostatniej wojny, bujda zresztą nieźle grana i ogromnie popularna (biednaż ta obełgana młodzież)...
Stefan Kisielewski, Dzienniki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz