W liceum prowadziłem gazetkę ścienną. Tydzień w tydzień wywieszałem porcję błazeństw. Najwyraźniej nie tylko ja to lubiłem, bowiem równo tydzień temu koleżanka proponowała, żebym znów pisał i przesyłał pocztą. Teraz też postaram zachować reżim terminów. Notka raz w tygodniu, więcej jeśli starczy czasu i pomysłu. Tematyka dowolna. Od głupot po myśli warte, by postawić dla nich własną knajpę – z Murzynem grającym na pianinie i Bogartem za szynkwasem.
Trzy.
Dwa.
Jeden.
Zaczynamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz