czwartek, 22 marca 2018

Pół dużej bańki

Przez internet przemknęła wstrząsająca wieść — amazonowski serial oparty na legendarium Tolkiena ma mieć budżet wynoszący 500 milionów dolarów. Pierwsza filmowa trylogia Jacksona kosztowała 280 milionów, druga — 620. Najnowsze sezony Gry o tron pochłaniają po 100 milionów. Stówkę przekroczył drugi sezon Człowieka z wysokiego zamku, jak do tej pory największego hitu Amazona.
To oczywiście jedynie dziennikarskie ustalenia. O samym serialu wiemy niewiele. Nie wiadomo o czym będzie serial (Tolkien Estate sprzedało prawa jedynie do części materiału, ale nie ogłoszono konkretów). Znamy tylko orientacyjną, nieoficjalną, bo jedynie ustaloną przez dziennikarzy zawrotną sumę pół miliarda.
Giganci streamingu ewidentnie próbują wytoczyć sobie bitwę na serialowe lewiatany. Jednym z przyczółków do decydującego ataku upatrują w niszy fantasy , którą niedługo opróżni finiszująca Gra o tron. Netflix chce zawojować świat Wiedźminem, Amazon Śródziemiem.  Kablowe HBO też nie zasypia gruszek w popiele i  przygotowuje całą serię spinoffów sagi Martina.
Ten urodzaj ma ciemne strony. Po pierwsze, nie gwarantuje jakości. Od pewnego czasu z przekąsem mówi się o zjawisku bad quality TV, seriali, które nie spełniają oczekiwań, mimo że w produkcję włożono dziesiątki milionów i pracowali nad nim najlepsi fachowcy. Świeżym przykładem byłby tu Modyfikowany węgiel Netfliksa (na Pulpozaurze wylałem nad nim morze łez rozczarowania).
Po drugie, ważniejsze od jakichś pojedynczych wpadek, wysyp superprodukcji może oznaczać przeniesienie na rynek serialowy problemów znanych z kina. A co się dzieje w kinach? W skrócie: zaczyna brakować miejsca dla średnich budżetów. Wytwórnie wszystkie siły koncentrują na blockbusterach, które muszą zgromadzić olbrzymią widownię, żeby się zwrócić. W związku z tym na inne filmy nie tylko nie ma pieniędzy — one są wręcz niemile widziane w kinach, gdyż stanową cichą acz niebezpieczną konkurencję dla superprodukcji. Dlatego Allen pojechał robić filmy do Europy, a Soderbergh podzielił swój czas między Hollywood i seriale[1].
W przypadku przeniesienia powyższego procesu oznaczałby koniec tego, co budowało złotą epokę telewizji. Różnorodności. Pamiętacie kasację Sense8 przez nowe szefostwo Netfliksa? A niedawny pogrom, jaki urządził swoim tytułom Amazon? Te cięcia są gromadzeniem środków pojedyncze wielkie tytuły, które mają być końmi pociągowymi platform.
Cicha wojna na budżety toczy się również w kraju. Telewizja Polska realizuje właśnie zdjęcia do kostiumowych Dróg wolności. Przebąkuje się o koszcie 20 milionów złotych[2], co czyni je najdroższym polskim serialem po 1989 jeśli nie w ogóle (zresztą księżycowa gospodarka PRL skutecznie uniemożliwia jakiekolwiek sensowne porównania). Równolegle Agnieszka Holland tworzy dla Netfliksa tajemnicze political fiction 1983, również z domniemanym dwudziestomilionowym budżetem (tyle że w dolarach[3]). Będziemy mieć więc ciekawą serialową jesień tego roku[4].
Polsce oczywiście nie grozi wyjałowienie rynku przez blockbustery. Wręcz przeciwnie, rodzimy rynek jest wyjałowiony i zachwaszczony (że pociągnę tę uroczą metaforę), a pojawienie się prawdziwych pieniędzy to szansa na zakup worka nawozu[5].
Mamy więc powody do globalnego niepokoju i lokalnej radości? Niekoniecznie. Co do globu możemy powiedzieć, że jakoś to będzie. Seriali powstaje z roku na rok coraz więcej i Wiedźmin z kumplami wszystkich nie wykończą. W Polsce natomiast pieniądze nie są gwarantem powodzenia. Bodo był drogi, a się nie udał. TVN pogrążyła Belle epoque zachowawczym scenariuszem. TVP chce na pewno popisać się Drogami wolności, ale potrzeba dużo pracy, samodyscypliny i samowiedzy, żeby uniknąć powtórzenia poprzednich błędów.
Co do zaś Netfliksa... Rok temu na SerialConie producenci widzieli w wejściu na nasz rynek serwisów streamingowych wielkiej szansy. Że przyjdą nie tylko pieniądze, ale i jakość oraz standardy. Tymczasem małą, stanowcza za małą aferą było ujawnienie niskich stawek wypłacanym statystującym na planie 1983. Wyjaśnienie sprawy (zwalenie wszystkiego na firmę zewnętrzną) było tak arcypolskie, aż nieprawdopodobne, skoro showrunnerem jest Amerykanin, a reżyserka, choć Polka, większą część życia zawodowego spędziła na Zachodzie.
Chyba my ich zdeprawujemy, zanim oni nas ucywilizują.


[1] Problemy dzisiejszego Hollywoodu ciekawie opisuje ten esej z GQ Magazine
[2] Dobrą dekadę temu, przy okazji oglądania habeowskiego Rzymu, usłyszałem o zasadzie, żeby porównywać koszt sezonu serialu do analogicznego filmu kinowego. W przypadku pary Rzym-Gladiator wychodzi niemal równo (ok. 110 mln $). Z kolei Kompania braci (125 mln $) okazuje się prawie dwa razy większa od Szeregowca Ryana (70 mln). Nie wiem czy ta zasada dalej obowiązuje i jak ma się do specyficznego rynku polskiego, ale jeśli powiemy dwa razy tak, to Drogi wolności będą wyglądały ciut biedniej niż Miasto 44 (25 mln pln).
[3] Tu chyba nie ma porównania z niczym.
[4] Canal+ nie chwali się wydatkami, ale też ma ambitne plany. Właśnie emituje kryminalnego Kruka, na jesień szykuje Nielegalnych na podstawie Severskiego, a w przyszłym roku możemy się spodziewać Króla (scenariusz na podstawie własnej powieści pisze Twardoch). Ciekawe, czy Król podoła porównaniom z niemieckim Babylon Berlin — który sam w sobie wygląda jak adaptacja zaginionej książki Twardocha. Sami zobaczcie).
[5] Nie jestem analitykiem, ale nie będę daleko od prawdy, jeśli napiszę, że polskie telewizje same sobie zaszkodziły dziadowskimi oszczędnościami, niezrozumieniem, że widz się zmienia, przegapieniem koniunktury. Na oko mają 10 lat w plecy.

2 komentarze:

  1. mogliby zamiast ponownie WP nakręcić silmariliona epickich scen tam nie brakowało by od starcia valarów z morgothem po zagładę numenoru i nie dostalibyśmy tego samego ja bym uczynił narratorem bombadila co pozwoliło by dodać do tego trochę humoru ,a co do polskiego rynku problem jest w tym że nasi producenci jak się wypowiadają to niby doskonale wiedzą co jest trendy ;p i jak to zrobić, tylko dziwnym trafem to się nie chce na rzeczywistość przełożyć, mam też wątpliwość czy danie naszym 100 mln uczyniło by produkt końcowy na pewno dobrym, przykład Hiszpanki pokazuje że nie koniecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do serialowego Śródziemia, to wiemy, że nie będzie to WP na nowo, ale prequel. Prawdopodobnie też nie zobaczymy Silmarilionu.

    OdpowiedzUsuń