sobota, 31 marca 2018

Nowy Dukaj

Na Facebooku ktoś znienacka zapytał o Dukaja. Wrzawa wywołana pół roku temu przez Serce ciemności dawno ucichła, a tu do pytania dołącza się druga osoba, i trzecia, i kolejne, aż cała grupa miłośników daje się rozemocjonować.
Z początku chciało mi się pomarudzić. Okej, rozumiem, Dukaj jest świetnym pisarzem, ale nie jedynym. Ucieszyłaby mnie kolejna jego książka, ale nie jest też tak, że bez niej uschnę jak kwiatek na pustyni. Gdybym miał czytać same niekwestionowane arcydzieła, miałbym zajęcie na kilka lat. Może i na dekadę. Dukaj więc, choć go lubię, jest mi niepotrzebny.
Potem pomyślałem o Dukaju jako o fenomenie. Począwszy od debiutu (będę musiał do Złotej galery powrócić, bo kiedy ją czytałem po raz pierwszy, nie zrobiła na mnie specjalnego wrażenia — poza faktem, że wyszła spod rąk czternastolatka), przez oscarową Katedrę, legendarne dwie trzecie Progresu, Lód, Króla bólu, aż po to, co mamy dziś.
A co mamy?
Pełna egzegeza Dukaja po Lodzie (przyjmując powszechny pogląd, że to jego ostatnia "pełnoprawna" powieść) byłaby trudna, ale nie niemożliwa. Może kiedyś się o nią pokuszę, kiedy zbiorę luźne myśli. Dziś jednak wystarczy nam wersja uproszczona, że Jacek Dukaj nie pisze już książek, ale projekty. Każdą rzecz przez niego zapowiadaną, obiecywaną bądź sugerowaną należy tak nazywać. Czasem projekty będą się objawiać w postaci literatury, ale nie dlatego, że ich twórca jest wciąż pisarzem. To raczej wypadkowa ceny (książka to najtańsza w produkcji sztuka narracyjna) i umiejętności (Dukaj był kiedyś pisarzem, ma doświadczenie).
Niemniej żal tych wszystkich, których przez lata dziewięćdziesiąte i dwutysięczne przekonywano, że są świadkami narodzin drugiego Lema. To moi fandomowi koledzy. Dlatego postanowiłem dla zabawy przejrzeć archiwalne wywiady i artykuły, aby na ich podstawie stworzyć widmową bibliotekę powieści, którymi Dukaj nas wszystkich mamił. Kursywa to cytaty, w nawiasach kwadratowych moje wtrącenia:



  • Szaleniec. (...) jeden z mych megaprojektów, gigantyczna powieść pt. Szaleniec, która ostatecznie udusiła się pod własnym ciężarem. Żal mi było samej idei, czułem, że jeszcze chwila a przeczytam rzecz u kogoś innego, zdecydowa­łem się zatem na opowiadanie [Szkoła, NF 11/96, potem Król bólu]. (...) nie od początku szło tam o dzieci, nie od początku o szkołę. Ale mogę się pochwalić, że wyjątkowo pamiętam, skąd się wziął pomysł „Szaleńca” – a mianowicie po lekturze „Czło­wieka Plus” Pohla. Pomyślałem sobie: „Ale przecież ciało to szczegół, co z umysłem? Byt określa świadomość!”.
  • Mord w marzeniu (...) który zarzuciłem po ok. 600 stronach, był w zamierzeniu crime fantasy, opowiadaną w realtimie relacją ze śledz­twa prowadzonego w świecie fantasy i według jego reguł, tzn. zamordowany składa zeznanie, dedukuje się z wróżb, symboli i przypadków, logika wnioskowania cokolwiek Borgesowska itp. Destylat tego świata wykorzystam teraz w Baśni.
  • BaśńJednym z tekstów, które (...) poniechałem, była Baśń. Ponieważ ją miałem już na dysku, posłałem Dębskiemu i Ziemiańskiemu, kiedy poprosili o coś do Fahrenheita – no i rzecz się spodobała na tyle, że wróciłem do tego projektu. [fragment Baśni do dziś można ściągnąć z archiwum e-zinu Fahrenheit]
  • Przybliżenie. O tej powieści nie wiadomo nic poza fragmentem opublikowanym przez Fahrenheita.
  • Trzeci projekt (obok Szaleńca i Mordu w marzeniu), o którym Dukaj wspominał w 1998 Wojtkowi Sedeńce, (...)  z którego wyekstrahowałem Irrehaare, co pierwotnie znalazło się w nim jako opo­wieść szkatułkowa, taki oddzielny rozdział. [Pytanie, czy trzeci projekt nie jest tożsamy z Przybliżeniem. Gdyby Dukaj na przełomie 1997/98 miał rozpoczęte cztery powieści, raczej nie zatajałby jednej przed Sedeńką, żeby fragment podrzucić ekipie Fahrenheita.]
  • Wspólny projekt z Tomaszem Kołodziejczakiem. Esensja: W czasie Polconu ’99 Tomasz Kołodziejczak wspomniał o projekcie napisania przez Was dwóch powieści. Minął ponad rok. Czy naprawdę możemy się jej spodziewać? Jacek Dukaj: Obaj jesteśmy chętni, ale na razie przedsięwzięcie nie ruszyło.
  • Żelazne jaskółkiPolska szlachecka XVII wieku z Obcymi w tle.
  • Interversum. Dukaj w 2000: może wydam oddzielnie Interversum. Dukaj w 2004: mam zaczęte Interversum. Fragment można przeczytać na starej stronie autorskiej.
  • 19, 180. Polski magiczny realizm na alternatywnym kontynencie, rozpięty na dwa i pół wieku.
  • Horror. SF przyjmująca za naukowe założenie Księgę Rodzaju. [Książka ta miała być częścią Mitów, międzynarodowej serii wydawanej w Polsce przez Znak. Dość powiedzieć, że projekt najprawdopodobniej obumarł zarówno w u nas, jak i na Zachodzie.]
  • [seria] klasycznych kryminałów logicznych na tle alternatywnej Polski AD 1920 wg utopii romantycznych.
  • Afryka. Nie powieść, ale opowiadanie z Króla bólu. Jedyne z zapowiadanych, które się w nim nie znalazło, ani nie stało samodzielna książką. Fragment można przeczytać tutaj.
  • Druga i trzecia tercja progresuDruga tercja to będzie głównie rajd przez wszechświaty odmiennych fizyk i czekam, aż się tu pewne rzeczy w nauce wyklarują w wystarczającym stopniu, żeby mi się kreacja nie zdezaktualizowała jeszcze w trakcie pisania; a po drugie, czekam na narzędzia (programy), które pomogłyby w żonglowaniu tymi fizykami – bo za cienki jestem, żeby przeliczać to wszystko ręcznie. Ale plan fabularny jest żelazny (w istocie w dużym stopniu opisany przez samą Krzywą Progresu z wykresu pomieszczonego w książce) i mam szczery zamiar prędzej czy później go zrealizować. [Sequele Perfekcyjnej niedoskonałości to bodaj największe zapowiedzi Dukaja. Są w fandomie ludzie, którzy wzgardzili Lodem czy Linią oporu, bo wciąż czekają na dwie obiecane im 2/3 trylogii. Najwyraźniej żelazny plan fabularny nie jest planem obowiązkowym.]
  • Miasto śmierci: Gra. Projekt-widmo pisany na spółkę z Pawłem Majką, który zapowiedział znienacka w czerwcu 2015 Znak. Znaliśmy datę premiery (15 września 2015), mało dukajowską objętość 320 stron, a nawet oficjalny opis fabuły: Miasto śmierci: Gra to pierwsza powieść fantastycznej serii, którą we współpracy z Jackiem Dukajem pisze Paweł Majka. Panuje wściekły upał. Michał ma już dość swojego ciasnego munduru. Wraz z Julą, Kacprem i Jurkiem bierze udział w miejskiej zabawie, rekonstrukcji walk Powstania Warszawskiego. Wkrótce wszyscy orientują się, że coś jest nie tak. Odgrywane sceny z powstania to prawdzie starcia. Świszczące wokół nich kule naprawdę ranią i zabijają, miasto rzeczywiście płonie. Czy to możliwe? Jakim cudem znaleźli się w Warszawie w roku 1944?! Michał nie wie, że ich niewytłumaczalna podróż w czasie jest elementem planu stworzonego dawno temu. Ktoś, kto zna prawdę, bacznie ich obserwuje… Od tego czasu żadnych nowych wieści o tej powieści nie mamy.



Tyle z rzeczy, o których wiemy dość, żeby zapełnić jedną linijkę. Zauważcie, że z wyjątkiem nieszczęsnego Miasta śmierci są to wszystko rzeczy dość stare, pomysły z epoki, kiedy Lód miał być opowiadaniem, a nawet jeszcze starsze, sprzed dwudziestu i więcej lat. Nawet powieści uważane za obecny dukajowy work in progress pochodzą z tego okresu. Są to:
  • Stroiciel luster. Stroiciela luster zapowiadałem już dawno temu jako jedno z opowiadań do Króla [bólu]. (...) Od lat przekonany jestem, że klasyczna SF eksploracyjna to powidok marynistyki podróżniczej o czasach, gdy na mapach Ziemi widniały jeszcze białe plamy, lwy i smoki rysowane poza granicą ludzkiego poznania. Swoistym arche owej fantastyki byłaby więc dosłowna marynistyka pangalaktyczna – mam model takiego wszechświata w konspektach od kilkunastu lat, tylko paradoks zamkniętych krzywych czasowych ciągle wchodził mi w paradę. Patent ze Stroiciela luster pozwoli mi go ominąć (mam nadzieję).
  • Fabla. (...) wyszła z pytania teoretycznego: czy jest możliwa literatura fantastyczna traktująca o świecie całkowicie realistycznym, tzn. tożsamym z naszym? Wtedy za fantastyczność musiałaby odpowiadać sama struktura fabularna opowieści. Czym jednak jest fabuła? Siedzisz w kawiarni przy stoliku, patrzysz na ludzi – czy „widzisz” fabuły, w jakich płyną oni przez świat? A jeśli miałbyś tę świadomość? Ogląd fabuły także własnego życia? Gdzie konkretnie przebiega granica między sztuczną fabularyzacją opowiadacza (selekcjonującego zdarzenia, układającego je w ciągi, interpretującego) a „surowym” przepływem doświadczeń? Czy można się cofnąć przed strukturalistów i postmodernistów i uczynić ich odkrycia elementem poznania świata przedstawionego (całkowicie realistycznego co do kształtu w materii)? Miałem wtedy jazdę na Paula Bowlesa i umieściłem rzecz w przedwojennym Maroku, na styku kultur europejskiej, żydowskiej i arabskiej, w tradycji hatibów i dawnej literatury arabskiej (w X wieku mieli już powieści dla mieszczaństwa, sieci księgarń, wyprzedzali nas o prawie tysiąc lat, potem się to rozmyło, skisło – ale nie musiało).
  • Rekursja. (...) zabawa zaczęła się od napisania notki biograficznej fikcyjnego pisarza polskiego, niedoszłego noblisty, potęgi na miarę wieszczów XIX-wiecznych. Rzecz jest mocno zakręcona (tytuł oddaje podstawowy algorytm przekształceń), wchodzi w gry kognitywistyczne, spiski ubeckie, „Sen” Keplera, historię literatury polskiej itd. Językowo najbardziej charakterystyczna, bo tam też rekursywna: zdania otwierają szufladki w szufladkach, zjadają własny ogon. (...) Chciałem ją napisać jako krótką i prostą powieść do wydania jeszcze w 2013, ale - wyszło jak zwykle. W tej chwili wygląda mi na ok. 900 stron. W każdym razie nie jest to nic o gęstości i ciężkości formalnej Lodu czy Linii oporu. Będzie dużo o wojnie fikcji z realem, historii literatury polskiej, Jerozolimie wszystkich czasów, Kartezjuszu, MMA i spiskach ubecko-copywriterskich. Ponadto status pół-legendy w fandomie mają wieści, że Dukaj kasuje kolejne wersje Rekursji (wiemy, że się do tego przyznał; nie wiemy, ile razy to faktycznie zrobił i ile stron poszło do pieca). Rekursji prawdopodobnie dotyczą słowa wypowiedziane w wywiadzie przeprowadzonym na jesieni przez Dwutygodnik: w literaturze pozasłownej – której narodzinom z larwalnych form seriali telewizyjnych czy transmisji życia przez social media właśnie świadkujemy – obnażona zostaje pustka człowieka jako „organu do przeżywania”: pudła rezonansowego dla coraz bardziej niepodległych, bogatych i samoświadomych kompleksów przeżyć. Znajdują się one poza kryteriami fiction i non-fiction; nie mają autora; nie są ograniczone językami, etnosami, biologiami. Ukułem dla nich nazwę „fikcjacji”. Ale to już rozmowa o innej [niż Serce ciemności] książce.
Spragnionych nowych powieści mogę jedynie pocieszyć faktem, że Dukaj nie jest pisarzem milczącym i prawie co roku wydaje jakiś drobiazg. W 2011 była to mikropowieść Science Fiction. W 2012 opowiadanie Portret nietoty (w antologii erotycznej Zachcianki). W 2014 Rewolucję.exe, audiobooka współnapisanego ze społecznością Gadżetomanii. W 2015 książkę 2.0 [czyli ebook z przypisami] Starość aksolotla oraz krótkie opowiadanie Pierwocina (NF 1). Natomiast rok temu Dukaj spolszczył Heart of Darkness Conrada i opublikował opowiadanie Vrtko (w antologii Newsweeka Ojciec).
Zwróćcie uwagę, że każdy z tych tekstów, od klasycznie esefowego Aksolotla, po eksperyment formalny Serce ciemności, bardziej niż samodzielnym utworem, był częścią jakiegoś projektu. Chyba jesteśmy na nie skazani.

7 komentarzy:

  1. Świetne resume. Czasami najbardziej lubię czytać o książkach. Czytanie o tych niepowstałych jest wartością samą w sobie i doświadczeniem często zastępującym prawdziwie literacką opowieść. Coś jak biblioteka Borgesa czy Doskonała próżnia Lema.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Albo wszystkie zaginione pisma starożytnych, o których nie wiemy nic, albo znamy tylko ze wzmianek :)

      Usuń
    2. Albo Diuna Jodorowskiego :)

      Usuń
  2. Przyłączam się do pochwał: Świetne podsumowanie, bystra konkluzja. Gdy piętnaście lat temu zachwyciłem się Dukajem, pomyślałem, że byłaby to straszna szkoda dla polskiej literatury fantastycznonaukowej, gdyby, nie daj Boże, zginął przedwcześnie w jakimś wypadku samochodowym. Nie przypuszczałem jednak, że przedwcześnie zaniecha (porządnego) pisania. Najbardziej żal mi „Żelaznych jaskółek” i „Rekursji”. Po śmierci Dukaja, gdy spadkobiercy dobiorą się do jego twardego dysku i zaczną wydawać „dzieła niedokończone” – ale będziemy mieli używanie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że jest to facet, który nie zostawia po sobie śmieci. Z tego również powodu niech żyje jak najdłużej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Chrześcijanin Kwantowy?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wydaje mi się, że u Dukaja perfekcja stała się zaciekłym wrogiem dobrego. Szkoda z jednej strony bo tak wielu rzeczy się nie doczekaliśmy, i chyba już nie doczekamy. Ale z drugiej gdyby nie ta jego cecha to może nie mielibyśmy takich "Innych pieśni" i takiego "Lodu" ...

    OdpowiedzUsuń