niedziela, 15 maja 2016

Paradyzja

Nigdy nie rozumiałem, dlaczego polski film i telewizja tak niechętnie sięgają po fantastykę. Są oczywiście pojedyncze przypadki – lepsze (Szulkin, Machulski, Żuławski) i gorsze (Piestrak, Brodzki) – ale nie ma żadnego szerszego nurtu czy tradycji. A przecież w książkach nie dość, że odnosimy sukcesy, to jeszcze można spokojnie powiedzieć, że literatura fantastyczna jest naszą specjalnością od ponad stu lat. Od dawna zbieram materiał dowodowy (kiedyś zrobię z niego prelekcję albo artykuł) z którego jasno wynika, że w SF i fantasy jesteśmy w lidze mistrzów.
Na pewno argumentem nie może być bieda PRL-u. Po pierwsze Czechom jakoś udało w podobnych warunkach znakomite kino fantastyczne. Po drugie właśnie w czasach komuny wyprodukowano wszystkie warte uwagi polskie filmy SF.
Dlaczego tak jest? Nie wiedzę jakichś specjalnych problemów technicznych i finansowych. Nie każdy film musi być Avatarem, a przyzwoite CGI można znaleźć nawet w reklamach spółdzielni mleczarskiej. Najdziwniejsza (i chyba najbardziej prawdopodobna) hipoteza byłaby taka, że polski przemysł filmowo-telewizyjny wychował się pod kloszem, przez co ominął go Lem, Zajdel, szukanie po kioskach nowego numeru Fantastyki, sukcesy Sapkowskiego, czy fenomen Pilipiuka. Naprawdę, jakiś dociekliwy reporter powinien odgrzebać sprawę i sprawdzić, czy ktokolwiek z zamieszanych w powstanie filmowego Wiedźmina zdawał sobie sprawę, że bierze się za fenomen.
Czy w ogóle jest obecnie ktoś, kto mógłby zostać ambasadorem fantastyki w polskim filmie? Kiedyś marzenie zrobienia SF deklarowała Kasia Adamik. Może to i fajnie, ja jednak nie mogę jej zapomnieć, jak potraktowała trzeci sezon PitBulla i końcówkę Watahy: zepsuła jedno i drugie. Ale może po prostu odbieram na innych falach.
Na drugiego naszego proponowałbym szefa TVP Kultura, Mateusza Matyszkowicza. Ten jednak nie ma pieniędzy na więcej, niż program z gadającymi głowami. Na razie więc należy się zadowolić fantastycznym majem, cyklem retransmisji starych spektakli teatru Telewizji. Cyklem, który otwarła przed tygodniem (czyli siódmego) Paradyzja.
Nieemitowana przez lata, Paradyzja w adaptacji Macieja Leszczyńskiego, była latającym holendrem polskiej fantastyki naukowej. Nie było jej nawet w internecie. Teraz wreszcie wróciła, dając nam możliwość sprawdzenia, jak w roli Rinaha Deviego sprawdził się Marian Opania.
Od razu pozytywnie zaskoczyła scenografia. Zajdel nie jest specjalnie filmowym autorem, a świat Paradyzji wydaje się najmniej atrakcyjną wizualnie rzeczą w jego twórczości. Bo co pokazać? Szereg szklanych akwariów wypełniających wielką halę? W filmie wyglądałoby to bardzo źle. Można by zrobić coś na kształt Dogville, ale aż dwa poziomy zawieszenia niewiary (pierwszy – bo fantastyka, drugi – bo dziwna konwencja) byłyby męczące dla widza. Za to do teatru pasuje to jak ulał. Symboliczne ścianki z dykty i płótna oraz światło symulujące blokadę przejść. Teleekrany zrobione w najprostszym green screenie z możliwych i komputery Atari (twórcy chwalą się w napisach, że to model 130XE) jako zaawansowana technika. Stroje Paradyzyjczyków jak skrzyżowanie kombinezonu roboczego z więziennym drelichem. Udanie zaaranżowano również opowiadanie Nikora Huxwella o nowym, wspaniałym, a ile tańszym świecie. Rinah ogląda jego inscenizację w teatrzyku studentów-dysydentów, a potem puszcza jej nagranie Zinii.
Tyle dobrego. Największym bowiem problemem stającym przed każdym przenoszącym Paradyzję na scenę lub ekran jest odkrycie tajemnicy sztucznej planety. Jak pamiętamy, przypomina to nie film, a odcinek Sondy. Opania bawi się więc kablem od dyktafonu, a głosem z offu komentuje, co robi. Głos z offu jest wyjątkowo mało teatralny, a i w filmie nadaje się niemal wyłącznie do parodiowania czarnych kryminałów.
Do tego ze spektaklu wypadła scena, w której Paradyzyjczycy montują z różnych wypowiedzi Rinaha wywiad dla telewizji. Nie byłby to problem, gdyby później nie wspominał o tym Zinii. Czyżby scenę nakręcono, ale usunięto w montażu?
Na pewno miło jest zobaczyć w zajdlowskim świecie znanych autorów. Oprócz Opani jest to chociażby Talar jako Alvi, czy Ferenc, Wardejn i Barciś wcielający się w podwójne role – studentów-dysydentów i zarządców Edenii, parodii Paradyzji.
W rankingu najlepszych sztuk TTV Paradyzja raczej nie zagrozi Igraszkom z diabłem, Opowieściom Hollywoodu, czy Przedstawieniu Hamleta we wsi Głucha Dolna. Ale dobrze że jest. Filmoteka polskiego fantasty wzbogaciła się o kolejną przyzwoitą produkcję. Być może Paradyzja jest trochę za bardzo dla widza, który już czytał książkę, niż świeżaka, ale i tak warto było poświęcić dla niej te półtorej godziny w sobotnie popołudnie.

7 komentarzy:

  1. Właśnie rozsypała się moja błogosławiona niewiedza o tym, że w trzecim sezonie Pitbulla, który jest nadal przede mną, dali na koniec jakichś dziwnych ludzi do reżyserii. AFK, idę się rozpłakać. A Matyszkowicz jako spiritus movens polskiego kina SF - sądząc po tym, jak gadał o kulturze na panelu w lutym w Poznaniu, to szkoda, że nie ma tych pieniędzy :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pocieszę - w trzeciej transzy Pitbull dalej jest dobry (pod warunkiem, że podobały ci się wcześniejsze :)). Po prostu nie dorasta poprzedniczkom. Do tego mamy Służby specjalne (jestem fanem) i nową trylogię (Nowe porządki już były, jesienią "Niebezpieczne kobiety", w przyszłym roku trójka).
      Przy okazji: panel z Matyszkowiczem był gdzieś zapisany, albo nagrany? Przyjrzałbym się w wolnej chwili.

      Usuń
    2. No dobrze, troszkę poweselałam :) "Służby specjalne" będę mieć na uwadze, "Nowe porządki" były katartyczną cudownością doprawioną przaśnym humorem, jaki w sumie lubię, więc na kolejne części też raczej czekam.

      Panel był specyficzny, bo o niejakiej Adzie Karczmarczyk - sama się zdziwiłam, ale jest wideorelacja: i . Jak Cię nie zmoże m.in. fakt, że to o sztukach wizualnych to endżoj :) (PS. O, widzę, że są nawet dowody audio i wideo, że tam byłam ^^)

      Usuń
    3. Humpf, nie weszły URLe:
      www.youtube.com/watch?v=AjbvNPrEztU
      www.youtube.com/watch?v=X9y4PD-885g

      Usuń
  2. A coś bliżej, gdzie i kiedy to było transmitowane w tv? Bo żywo jestem zainteresowana, jako że na ubiegłorocznym Polconie Jadwiga Zajdel mówiła, że tego rzeczywiście w internecie nie ma. Albo jest, ale tak trudno znaleźć, że hej. Kawałki były pokazywane na spotkaniu z nią właśnie, nie wiem, skąd mieli.
    Chętnie bym obejrzała całość.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na kolejną emisję w TVP Kultura trzeba będzie pewnie trochę poczekać. Retransmisje teatru są drogie (za każdym razem trzeba od nowa wykupywać prawa). Ale podejrzewam, że tym razem ktoś nagrał i film wypłynie w jakimś nielegalnym źródle :)

      Usuń
    2. Racja, trzeba po prostu poszperać. Dzięki!

      Usuń