czwartek, 20 stycznia 2011

Szkic powieści

Jedno mnie zdumiewa: jak słabo literatura absorbuje nowoczesność. Nie mówię o zachodzie, czy naszej kochanej fantastyce. Biega mi po głowie typowy polski mejnstrim.
Bo jak to jest, że pisząc książkę o Czasie Zmian, bohaterami możemy uczynić chłopów, inteligentów, ziemian, żołnierzy, rewolucjonistów, kupców, fabrykantów, typy wybitnie XIX-wieczne. Podobnie z treścią. Dlaczego mamy opisy kobiet łuskających groch i wiatru szumiącego w zbożu, a nikt nie pokusił się o sceny z technikami lutującymi kable pośród poetyckiego (bo przecież nowy świat też potrzebuje swojej poezji) łomotu elektromechanicznych central.
Szła tam myśl za myślą, aż opracowałem zarys pierwszej polskiej powieści o telekomunikacji. Panie i panowie:

STRACONE PAKIETY
Tom pierwszy. Telekomuniści
Akcja zaczyna się w 1946 roku. Adam, weteran Powstania (walczył w kompanii łączności) wraca z niewoli. W ruinach Warszawy poznaje Ewę – dziewczynę z biedniackiej rodziny, która w ramach awansu społecznego jest telefonistką w KC. Zakochują się w sobie, żenią. Adam idzie na studia, po roku rodzi im się Adam junior. Ale Duch Czasu czuwa. Sekretarz komitetu telegrafów, Telefoński, pożąda Ewy. By ją zdobyć, donosi na Adama, który zostaje (jako reakcjonista z AK) aresztowany przez UB. Ewa, poddana praniu mózgu przez Telefońskiego,wyrzeka się męża. W finałowej scenie tomu pierwszego Adam siedzi w celi śmierci więzienia na Rakowickiej i łyzka wyskrobuje na ścianie podstawy nowoczesnej teorii pól komutacyjnych.
Tom drugi. Połączenia.
Marzec 1968 roku. Adam Telefoński, student pierwszego roku telekomunikacji zostaje spałowany przez aktyw. W domu jeszcze większe lanie dostaje od rodziców. "Nie możesz, mówią, robić takich rzeczy. Z twoim pochodzeniem!" Adam nie rozumie. Przecież jest młody, przystojny i ustawiony. Jego ojciec to wybitny polski uczony-telekomunista. Wkrótce się jednak okazuje, że starzy mieli rację. Władze wywlekają ojcu przedwojenne nazwisko (Ozjasz Telefunken) oraz syjonizm. Dają paszport w jedną stronę, każą wyp***lać do Izraela. Adam nie chce jechać, ma w Polsce dziewczynę i przyjaciół. Z drugiej strony nie może przecież wyprzeć się rodziny. W dramatycznej scenie matka wyznaje Adamowi prawdę: jego prawdziwym ojcem jest Adam-senior. zyje, wypuścili go w 1956. "Idź do niego, prosi matka, chociaż ty jeden. Ja nie jestem godna". W finale tomu drugiego państwo Telefońscy vel Telefunken opuszczają kraj, Adam-junior zaś odnajduje Adama-seniora (prostego montera sieci telefonicznych). Zamieszkują razem.
Tom trzeci. Opornik na linii
Lata 80. Obaj Adamowie działają w opozycji, konstruując aparaturę dla podziemnej radiostacji. W tym tomie będzie wiele przygód oraz klimatu konspiracji. Ponieważ lubię stary polski punk, dopisze postać syna Adama-juniora, Pawełka (trzech Adamów to byłoby za dużo), który z kapelą oraz własnoręcznie zmajstrowanym wzmacniaczem jeździ na festiwal do Jarocina. W tym wątku będzie dużo muzyki i taniego wina. Powieść kończy się szczęśliwie. Komuna pada, z obczyzny wraca (stary Telefunkena rąbnęli dżihadyści, gdy w ramach służby wojskowej w siłach zbrojnych Izraela przeciągał światłowód przez Wzgórza Golan) Ewa i pojednuje się z prawowitym mężem. Pawełek pokazuje ojcu i dziadkowy kartkę wyrwaną z Młodego technika. "To artykuł o sieciach komputerowych. Będę się nimi zajmował gdy dorosnę".

KONIEC.
(ewentualnie epilog, w którym Paweł doktoryzuje się z VoIP...)

2 komentarze:

  1. No, brawo! To Ziuta, kiedy możemy się spodziewać pierwszego tomu? :)

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nieprędko, bo jednoczesne pisanie powieści i pracy magisterskiej to nie jest dobry pomysł :-)
    A tak szczerze to za cienki jestem na takie rzeczy.

    OdpowiedzUsuń