– Fajny film wczoraj widziałem...
– Momenty były?
– No ba!
Wróć! Teraz jest zupełnie inaczej:
– Co to za kupa była wczoraj w telewizji.
– Wczoraj? Mówisz o filmie na jedynce?
– Zdefekowane guano. Guano, guano, guano.
– Przesadzasz. Mnie się podobał. Mojej dziewczynie też, a ona przecież nie lubi sensacji.
– Ten film jest stosem bredni i nieprawdopodobieństw.
– Dalej myślę, że zbyt ostro oceniasz. Naprawdę fajne teksty były.
– Fajne chyba dla przedszkolaków.
– Bo ja wiem? Takie przekleństwa poznaje się dopiero w pierwszej klasie. Przynajmniej tyle pamiętam z moich czasów. Ale o scenach akcji nie można niczego złego powiedzieć. Strzelaninę w chińskiej dzielnicy zrobili rewelacyjnie. Trochę w starym stylu, ale ze współczesnym tempie.
– Tak daleko nie oglądałem.
– Ale to był sam początek! Kiedy zmieniłeś kanał?
– Po pięciu minutach.
– Stary, w takim razie niczego nie wiesz. Same fajne rzeczy straciłeś.
– Jeśli równie bzdurne, co w tych pięciu pierwszych minutach, to nie żałuję.
– Nie łapię.
– Przecież musisz pamiętać. Jeszcze przed napisami początkowymi, kiedy Triada sprowadza do portu w San Francisco kontener broni.
– To pamiętam.
– No, a pamiętasz, jak kapitan wypełnia formularz celny? Jedną kartkę z trzema rubrykami! Guanowaty bulszit. Takie formularze to minimum sto stron. Kapitan powinien wypełniać je całą noc, a przecież mafia miała tylko godzinę na przerzucenie ładunku do chińskiej dzielnicy.
– Rozumie, ale czy aby nie przesadzasz? Z resztą, skąd się znasz na przepisach celnych w USA? Pracujesz w firmie eksportowe?
– Nie, ale od roku siedzę na forum fascynatów spedycji. I mówię ci, koleś, jak panu scenarzyście nie chce się sprawdzić aktualnych amerykańskich przepisów celnych, to czemu mam wierzyć w to, co powymyślał o broni? Albo strzelaninach? Bajki dla przedszkolaków i tyle. Zapamiętaj, chłopie.
Morał: dokerzy z Frisco, a nawet jeden celnik, byli na filmie w kinie. Podobał im się.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz