Pytanie za sto punktów: co czytają polscy pisarze fantastyczni?
Chyba nikt tego nie wie. Czasem otrzymujemy od autorów odpowiedź, ale mówią w wywiadach raczej o fascynacjach z młodości, nie aktualnych lekturach. To czytali kiedyś: Hemingway, Tolkien, czasem jakiś kiepskiej jakości stuff w krzykliwej okładce – literacki objaw przemian ustrojowych z lat 90. Jeśli chodzi zaś o to, co autor bierze do ręki, gdy nie pisze kolejnej powieści albo opowiadania, mamy wielką niewiadomą.
Część dała jakąś odpowiedź. Dukaj chwali się swoimi lekturami w Czasie Fantastyki. Drogą blogowo-towarzyską wiem co nieco o Małeckim, Rogoży, Majce paru innych. Ale co ostatnio czytał Grzędowicz? Co wygina półki Pilipiukowi? Co by polecił Ćwiek?
Czasem dopada człowieka myśl najczarniejsza: niczego nie czytają.
Dzięki niebiosom jednak można mieć nadzieję. Na pewno czytają rękopisy kolegów. I konkurencję, co im przeszkadza w zdobyciu Zajdla. Jak trafi się dobry rok, to autor fantastyki przeczyta więcej, niż napisał.
Wtedy jesteśmy zieloną wyspą.
Have you ever seen an airplane refuel in the sky?
3 godziny temu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz