- Jerzy Stefan Stawiński – Scenariusze filmowe. Stawiński był jedną z najlepszych rzeczy, jaka zdarzyło się polskiemu kinu. Wystarczy obejrzeć Eroicę, Zezowate szczęście, Zamach czy Człowieka na torze. Niestety, z tego samego powodu mało kto widzi go jako pisarza. Szkoda, bo tekstom zamieszczone w tym bliżej formą do opowiadań.
- Szczepan Twardoch, Przemysław Bociąga – Sztuka życia dla mężczyzn. Nie mogłem nie kupić książki polecanej przez serwis demotywatory.pl i Oliviera Janiaka. Ciekawostka: w motto wkradł się błąd: bohater skeczy Monty Pythona nazywa się Artur Putey, nie Pewtey.
- Ernst Jünger – Węzeł gordyjski. Mam już Publicystykę polityczną, czemu więc miałbym nie kupować kontynuacji. Swoją drogą dziwne, że chociaż w ostatnich latach Jüngera wydaje się u nas masowo (Robotnik, narkotyczne Przybliżenia, teraz Węzeł), nikt nie pokusił się żeby wreszcie przybliżyć nam jego powieści. Ale widać taki los europejskich prozaików XX wieku. Cenimy ich tylko za non-fiction.
- Wit Szostak – Fuga. Wczoraj wyłuszczyłem agrafkowi teorię: Kalicińska (mam nadzieję, że śledzicie najgorętszy od lat spór w polskiej literaturze) i w Polsce docenia się wyłącznie książki ponure i pełne rozpaczy. Dlatego wydawca zrobił wyjątkowo brzydki numer, pisząc na okładce Fugi "pełna ciepła i humoru opowieść o przegranym życiu". Powinno być "pełna smutku i rozpaczy opowieść o przegranym życiu" – wtedy Wit na pewno dostałby Nike, na którą w końcu zasługiwał.
- Stanisław Cat-Mackiewicz – Polityka Józefa Becka. Lepszy jest oryginalny tytuł widniejący na froncie (O jedenastej – powiada aktor – sztuka jest skończona), ale widać wydawca uznał, że potencjalny nabywca oczekuje konkretu. Samą książkę można by skomentować błyskotliwą grą słów "beka z Becka", gdyby nie poważny temat, jaki podejmuje.
- Stanisław Dygat – Pożegnania. Bardzo lubią prozę Dygata. I film był nawet.
Generalnie fantasy jest podgatunkiem przygodowym. Jak film/serial/książka nie jest przygodowa, a występuje w niej kolo z Jowisza, to co najwyżej jest to dzieło z elementami fantastycznymi, ale nie znajdzie się w granicach gatunku. (mądrość internetowa)
sobota, 26 października 2013
Stosik
Podobno każdy szanujący się bloger książkowy musi wrzucić zdjęcie tzw. stosiku. Jakoś nigdy mi się nie chciało. To książki nabywałem w dużych odstępach czasowych i zebranie ich do kupy wydawało mi się jakimś rodzajem przekłamania, to ręka mi latała jak śmigło i nijak nie potrafiłem uzyskać ni śladu ostrości. No ale tym razem wyszło. Takie rzeczy kupiłem. Cztery wczoraj, dwie nieco wcześniej, ale na tyle niedawno, że to właściwie jedna dostawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz